POTRZEBNY JEST WZAJEMNY SZACUNEK – WYWIAD Z PANIĄ SYLWIĄ SZYMAŃSKĄ BURMISTRZEM BLACHOWNI

Sylwia Szymańska ponownie będzie pełnić funkcję burmistrza Blachowni. O jej sukcesie może świadczyć fakt, że to pierwszy przypadek w naszej Gminie, aby w wyborach bezpośrednich mieszkańcy ponownie wybrali tę samą osobę na tak odpowiedzialne stanowisko.

Rozmowa z Panią burmistrz Sylwią Szymańską

-Jak Pani ocenia zakończoną kampanie wyborczą?
S.Sz. Kampania wyborcza, to bardzo intensywny czas. Oprócz obowiązków zawodowych związanych z pełnieniem funkcji burmistrza trzeba było prowadzić działania promocyjne. Linia granicy była bardzo cienka. Niemniej starałam się ją zachować. Duży problem mieli z tym moi kontrkandydaci. Miałam wrażenie, że chcieliby, abym gdzieś zniknęła i odnalazła się po wyborach. Tę kampanię można według mnie podzielić na dwie części. Przed pierwszą i przed drugą turą wyborów. Wyraźnie się one różniły. Pierwsza w miarę merytoryczna, spokojna, raczej dyskusja na argumenty i programy. Ważną rolę odegrała tu debata. Tu chciałabym podziękować mieszkańcom za udział w tym spotkaniu. Był to przykład budzenia się odpowiedzialności obywatelskiej w naszej Gminie. Druga część kampanii… chyba pozostawię to bez komentarza. Jednak to przykre, że gdy zaczynało brakować argumentów merytorycznych i odwagi do publicznej rozmowy sięgało się po metody wprost nieetyczne. Dobrze, że mieszkańcy to rozczytali i dali temu wyraz w głosowaniu. Zatem nie ma co dalej rozwijać tego tematu.

-Co dla Pani w tej kampanii było najtrudniejsze?
S.Sz. Kampania, jak powiedziałam, to bardzo trudny czas, zwłaszcza wtedy gdy jednocześnie wykonuje się obowiązki szefa Gminy i kandydata na burmistrza. Trzeba mieć dużą siłę, mobilizację i mimo wszystko zachować spokój oraz rozsądek. Choć było to trudne bo człowiekiem czasami kierują emocje. Może nie powiem co było trudne… tylko troszkę odmienię pytanie – co pozwoliło przetrwać tę kampanię wyborczą? Otóż w całym tym szaleństwie różnych działań stymulowanych przez kontrkandydatów najważniejsze było wsparcie drugich osób, które z dystansem, spokojem i rozsądkiem potrafiły ocenić sytuację. Podczas tej kampanii spotkałam się z tak ogromną życzliwością i wsparciem osób, że o wszystkich trudach już zapomniałam. Mieszkańcy sami przychodzili i prosili, żeby im dać baner, bo chcą go mieć na swoim płocie. Chcąc publicznie pokazać, że popierają moją osobę. To dla mnie było niesamowite, bo nie musiałam zatrudniać dodatkowych osób, ani pod osłoną nocy rozklejać plakatów. Pomogli mi w tym nasi mieszkańcy. Życzliwość, wsparcie, uśmiech i miłe gesty dodawały mi siły i wiary, że moja czteroletnia praca na rzecz mieszkańców przyniosła efekty. I nie chodzi tu tylko o pozyskane środki finansowe i inwestycje, ale przede wszystkim o kapitał społeczny, który bardzo dobrze rokuje na przyszłość. Pragnę bardzo podziękować wszystkim, którzy mnie wsparli słowem, działaniem, sercem, pozytywnymi myślami i modlitwą. Ta kampania pokazała wielką odpowiedzialność i mądrość mieszkańców naszej Gminy. I to dało mi dużo pozytywnej energii do dalszej pracy.

-W I turze otrzymała Pani 2.925 głosów. W II turze było jeszcze lepiej – 3.363 głosów. Ale to już historia. Teraz dalsza ciężka praca.
S.Sz. Wyborczy kurz szybko opadł, przed nami dalsza, konsekwentna i systematyczna praca. Przede wszystkim dokończenie rozpoczętych inwestycji i poprawne ich rozliczenie, a także przygotowanie kolejnych wniosków o środki UE i dalsze inwestycje służące poprawie warunków życia mieszkańców. To m.in. kanalizacja, budowa dróg, dostosowanie budynku gimnazjum do potrzeb najmłodszych. Skuteczny rozwój Gminy czyli realizacja programu wyborczego, to oczywiście priorytet działań burmistrza i radnych. Moim zdaniem jednak przed nami stoi inne bardzo ważne i trudne zadanie -praca ze społecznością. Na tym polu jest jeszcze wiele do zrobienia, bo nawet najpiękniejsze inwestycje nie spowodują, że ludzie będą szczęśliwi. Potrzebny jest wzajemny szacunek, jedność i wspólna praca dla jednego celu.

-Jak ważną kwestią jest fakt, że w nowej radzie na 15 radnych, 11 pochodzi z Pani komitetu wyborczego?
S.Sz. To wielki sukces i dowód na akceptację społeczną realizowanych zadań. Nie ukrywam, że to wielka radość, bo fakt ten potwierdza słuszność naszych działań, ale taka liczba radnych to przede wszystkim ogromna odpowiedzialność. Bo każda decyzja niesie za sobą konsekwencje, a w przypadku zdecydowanej większości całą odpowiedzialność poniesie mój komitet. Nowi radni to jednak osoby w większości doświadczone w pracy samorządowej, mądre, wyważone i przede wszystkim mają jeden cel dobro Blachowni, a to gwarantuje dobrą współpracę i skuteczne działania.

-Na zakończenie zapytam, które zwycięstwo bardziej smakowało to sprzed 4 lat czy obecne?
S.Sz. Bardzo trudne pytanie, bo cztery lata temu nasza Gmina była w zupełnie innym miejscu i moja wizja rozwoju była jedynie koncepcją. Cieszę się jednak, że udało się ją wcielić w życie i skierować Blachownię na ścieżkę trwałego rozwoju. Niemniej stres 4 lata temu był dużo mniejszy. Nie wiązał się on z tak dużą odpowiedzialnością za losy Gminy. Tegoroczne wybory były trudne, po pierwsze ze względu na dużą liczbę kandydatów, ale przede wszystkim ze względu na spoczywającą na moich barkach odpowiedzialność za dokończenie i rozliczenie rozpoczętych inwestycji. To trudne zadanie i osoba, która nie ma doświadczenia i wiedzy w zakresie środków UE mogłaby sobie nie poradzić i doprowadzić do przykrych dla Gminy konsekwencji. Zatem stres i odpowiedzialność za Gminę podczas minionych wyborów był zdecydowanie większy.

Dziękuję za rozmowę