GORĄCE MORSY W BLACHOWNI

„Wychodźcie z wody bo nam ubranym na wasz widok jest zimno”.


„Będą żyć sto lat… jak nie zamarzną”.


„Pani 60 lat i wchodzi do wody? Panie, nie obrażaj mnie – ja mam 83 lata”.


Takie m.in. rozmowy toczyły się nad zbiornikiem wodnym w Blachowni.


Najpierw rozgrzewka, a potem jakby to było lato wchodzili do wody.


-Szaleńcy – myśleli tekstylni.
-Stoją w tych kożuchach nad wodą, pewnie jutro pójdą do lekarza – współczuli kąpiący się.


Ponad 40 morsów z Blachowni i Częstochowy weszło w niedzielę do wody przy temperaturze -11,3 stop. Celsjusza, brrrrr.


Co by nie mówić takich ludzi ZUS, prywatni lekarze czy farmaceuci raczej nie lubią.


Tylko pozazdrościć im witalności, odwagi i hartu ducha. Ale coś za coś. Albo zdrowie, albo wizyty w przychodniach.