W ODPOWIEDZI NA SKARGĘ OBYWATELA KIEROWNICTWO NASZEJ PLACÓWKI…

6 listopada pisałem interpelacje w sprawie liści, zalegających na ulicach naszego osiedla. Wskazywałem, że szczególnie na ul. ks. Kubowicza zatykają one studzienki dlatego warto je uprzątnąć, by deszczówka miała ujście do kanału, a nie zalewała np. garaży. Inna sprawa, że na mokrych liściach także łatwo się poślizgnąć o czym już się przekonało kilku mieszkańców.

Jaką dostałem odpowiedź z Urzędu?

Dziękując mojemu szanownemu adwersarzowi, który był łaskaw przypomnieć, że to właśnie jesienią spadają liście z drzew, zauważam, że w interpelacji chciałem zwrócić uwagę na zapchane studzienki, do których deszczówka nie ma szans wpłynąć.

Co ciekawe, czytając odpowiedź na moją interpelację przypomniał mi się znakomity monolog pt. „Skarga” w wykonaniu Jana Kobuszewskiego.

„Codziennie rano kupuję chleb i niestety mam uwagi co do jego świeżości dlatego, któregoś dnia nie wytrzymałem i poprosiłem książkę życzeń i zażaleń. Napisałam – DLACZEGO W TYM SKLEPIE NIGDY NIE MA ŚWIEŻEGO PIECZYWA. Podałem swoje nazwisko i adres. Za kilka dni listonosz przyniósł odpowiedź.

W ODPOWIEDZI NA SKARGĘ OBYWATELA KIEROWNICTWO NASZEJ PLACÓWKI HANDLOWEJ INFORMUJĘ, ŻE PERSONEL ZOSTAŁ ODPOWIEDNIO POINSTRUOWANY I POUCZONY NA OKOLICZNOŚĆ ZAŻALENIA. JEDNOCZEŚNIE DZIĘKUJEMY ZA CENNE UWAGI I ZAPRASZAMY DO KORZYSTANIA Z USŁUG NASZEJ PLACÓWKI. Data pieczątka i podpis kierownika. 

Uznając zwycięstwo ducha nad materią następnego dnia znowu poszedłem do tego samego sklepu, by tym razem kupić ser. Ekspedientka akurat rozwiązywała krzyżówkę, a ołówek trzymała w dziurce od sera. Ja siny z nerwów, ekspedientka ruda, a ser w ciemne plamy od ołówka. I znowu poprosiłem o książkę życzeń i zażaleń gdzie wszystko dokładnie opisałem. Za kilka dni otrzymałam karteczkę. W ODPOWIEDZI NA SKARGĘ OBYWATELA KIEROWNICTWO NASZEJ PLACÓWKI INFORMUJĘ, ŻE PERSONEL ZOSTAŁ ODPOWIEDNIO POINSTRUOWANY I POUCZONY NA OKOLICZNOŚĆ ZAŻALENIA. DZIĘKUJĘ ZA CENNE UWAGI I PROSIMY O DALSZE. 

No jak proszą, to się nie odmawia. SALCESON ŚMIERCI, A Z KIEŁBASY SYPIĄ SIĘ TROCINY.  I kolejna odpowiedź – KIEROWNICTWO PLACÓWKI SERDECZNIE DZIĘKUJĘ. PERSONEL ZOSTAŁ ODPOWIEDNIO POINSTRUOWANY I POUCZONY. PROSIMY O DALSZE UWAGI.

Któregoś dnia wybrałem się na drugi koniec miasta, aby kupić gwoździe w sklepie rolniczym. Niestety był zamknięty co mnie wyprowadziło z równowagi. Wracając do domu zdenerwowany wszedłem do swojego sklepu spożywczego. Już w drzwiach usłyszałem, „A WITAMY NASZEGO MIŁEGO KLIENTA. W złości zażądałem książkę życzeń i zażaleń. Opisałem dlaczego nie mogłem kupić gwoździ. Nazajutrz przeanalizowałam jeszcze raz tą całą sytuację i doszedłem do wniosku, że zachowałem się jak ostatni kretyn. No bo nawymyślałem personelowi spożywczaka, że nie mogłem kupić gwoździ w sklepie rolniczym. Winny całej sytuacji chwyciłem za gumkę myszkę, by z książki zażaleń zetrzeć moje bezsensowne uwagi, ale po drodze spotkałem listonosza – liścik do pana.

SERDECZNIE DZIĘKUJEMY ZA WNIKLIWE UWAGI DOTYCZĄCE DZIAŁALNOŚCI NASZEGO SKLEPU SPOŻYWCZEGO. INFORMUJEMY, ŻE PERSONEL ZOSTAŁ ODPOWIEDNIO POINSTRUOWANY I POUCZONY NA OKOLICZNOŚĆ ZAŻALENIA. DZIĘKUJEMY ZA CENNE UWAGI I PROSIMY O DALSZE.

I wtedy we mnie zrodziła się myśl, a nawet podejrzenie, że tego co ja do nich pisze to oni w ogóle nie czytają, albo czytają bez zrozumienia”.

I we mnie po otrzymaniu odpowiedzi na interpelację także zrodziło się podobne przekonanie.