WPOWIECIE.PL OCENIA PIERWSZY ROK RZĄDÓW BURMISTRZA OSIŃSKIEGO

Gdyby ktoś szukał symbolicznego zdjęcia podsumowującego pierwszy rok rządów Cezarego Osińskiego w Blachowni, mógłby spokojnie sięgnąć po fotografię z niedawnej imprezy powiatu częstochowskiego. Burmistrz paraduje w niecodziennym zestawie — elegancka marynarka, spodnie od dresu i zawieszony na szyi medal. I choć można by uznać, że to tylko przypadkowa stylizacja z turnieju sportowego, to trudno nie odnieść wrażenia, że ta scena to doskonała metafora jego pierwszego roku rządów – niedopasowanie, chaos, brak spójności, a wszystko owinięte w pozory aktywności.

Cezary Osiński wygrał wybory na fali negatywnych emocji, które rozpętał wspólnie z małżeństwem Mandryków i blogerem z Cisia – tym samym, którego później, już jako burmistrz, oficjalnie rozgrzeszył, udając, że kłamstwa, które były narzędziem kampanijnej dezinformacji, można po wyborach puścić w niepamięć. Objął władzę na fali narracji o katastrofie budżetowej, wizerunkowym upadku gminy i zadłużeniu, które rzekomo paraliżowało rozwój Blachowni. Przekonywał, że tylko on może zatrzymać postępującą degrengoladę. Tyle, że to w jego pierwszym roku kadencji mieliśmy do czynienia z serią spektakularnych porażek – od organizacyjnych, przez finansowe, po wizerunkowe.

Największą z nich okazała się zakończona fiaskiem prowokacja. Powzięta z pompą kontrola rządów Sylwii Szymańskiej miała być dowodem na wieloletnie nadużycia. Tymczasem upadła w cieniu cichego skandalu. Sama komisja rewizyjna nawet nie podjęła działania. Zero wniosków, zero refleksji. Radni, którzy z taką zawziętością wspierali tę polityczną zemstę, sami ostatecznie ośmieszyli się na forum publicznym.

W tym czasie jednak Blachownia przestała wygrywać. I to dosłownie. Gmina przegrała szereg kluczowych konkursów o środki unijne, w tym jedne z najważniejszych na dofinansowanie dla szkół w Ostrowach i Blachowni, budowę PSZOK-u czy kolejnych etapów budowy kanalizacji. Inne samorządy w regionie pozyskały miliony na rozwój oświaty i innej gminnej infrastruktury. W Blachowni słychać było tylko głośne utyskiwania na poprzednie władze, które nomen omen zostawiły po sobie kilkanaście zabezpieczonych finansowaniem projektów do realizacji, na łącznie kilkadziesiąt milionów złotych.

W międzyczasie wystrzeliło też zadłużenie gminy. Gdy Osiński przejmował urząd, niemal od razu zaciągnął ogromny kredyt, który w głównej mierze przeznaczono na niczym nieskrępowaną urzędniczą konsumpcję. Znalazło to mocne odbicie w ogólnym zadłużeniu samorządu. Po półroczu jego rządów, na koniec poprzedniego roku wzrosło ono już do ponad 21,3 mln zł, z dotychczasowego poziomu 18,2 mln zł na koniec roku 2023. W planach jest już jednak prognozowane 25,6 mln zł zadłużenia na rok bieżący. Dla porównania – przez całą dziesięcioletnią kadencję poprzedniczki dług wzrósł o niespełna 4 mln zł, przy jednoczesnych wydatkach inwestycyjnych sięgających ponad 100 mln zł. Osiński tymczasem nie może się pochwalić żadną większą inwestycją czy inicjatywą, które choćby próbowałyby uzasadnić tak ogromny wzrost długu.

A co mieszkańcy dostali w zamian? Kreatywną księgowość w budżecie na 2025 rok, która była tak twórcza, że Regionalna Izba Obrachunkowa w Katowicach jednym ruchem ją obaliła, kwestionując uchwałę budżetową. To był jeden z największych samorządowych blamaży ostatnich lat w całym subregionie północnym. Dodajmy do tego lawinowy wzrost zatrudnienia w urzędzie i kosztów jego funkcjonowania. Po drodze zrezygnowano z Dni Blachowni, mimo że burmistrz jeszcze przed rokiem deklarował rozbudowanie tej sztandarowej imprezy do wydarzenia trzydniowego. W konsekwencji trudno uciec od wrażenia, że to pęknięcie deklaracji nowego otwarcia.

Ani widu, ani słychu też po obiecywanych projektach. Ani jednej symbolicznej łopaty, o której można by było powiedzieć, że to własna łopata Osińskiego. Co więcej? Burmistrz zaczął sam je porzucać, jak choćby w kwestii budowy „Orlika” w Łojkach, na którą zdobył 1,5 mln zł dofinansowania. I jeszcze ten basen, który miał być symbolem nowej władzy. Basen, który Osiński obiecał jako priorytet, a który dziś jest już tylko memem.

Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze kontrowersje związane z zapowiadaną budową nowoczesnych bloków mieszkalnych. Miały one powstać dzięki współpracy lokalnej spółdzielni z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. Projekt zakładał stworzenie dostępnych mieszkań dla rodzin, seniorów i osób z niepełnosprawnościami. Choć spółdzielnia zabezpieczyła finansowanie w wysokości 43,5 mln zł, inwestycja utknęła w martwym punkcie. Powodem jest brak zgody na przekazanie gminnej działki pod budowę osiedla, które dałoby szansę na osiedlenie się w gminie kilkuset nowych osób.

Z bezpośrednich kontaktów z urzędem można dodać jeszcze jedno. Rządy Osińskiego charakteryzuje narastający brak transparentności. Zarówno mieszkańcy, jak i przedstawiciele mediów coraz częściej spotykają się z odmowami odpowiedzi na pytania dotyczące działalności urzędu. Wnioski o udostępnienie informacji publicznej pozostają bez konkretnej odpowiedzi, odsyłając wnioskodawców z kwitkiem. Wszystko to jawi się jako kopia najgorszych nawyków władzy.

Rok po wyborach, mieszkańcy Blachowni nie mają już chyba złudzeń, bo frustracja narasta. Jest drożej, chaotycznie i z coraz większym długiem. A marynarka i spodnie po rozgrzewce to iście polityczny freestyle, szczególnie w konkurencji „rzut odpowiedzialnością na poprzedników”.

Więcej na www.wPowiecie.pl

PS. Podobno ktoś z Blachowni chodzi i zbiera wszystkie gazety.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.