SANEPID ALARMUJE, WŁADZE BLACHOWNI SIĘ KOMPROMITUJĄ 

Mam nadzieję, że uda mi się Państwa zaskoczyć  C. Osiński 6 maja 2024 r.

Tygodnik wPowiecie.pl pisze „Dzikie kąpielisko pod okiem urzędników. Sanepid alarmuje, władze Blachowni się kompromitują 

Zalew w Blachowni przez tygodnie funkcjonował jako kąpielisko — bez zgłoszenia, bez ratowników, bez badań wody i wbrew wszelkim przepisom. Mimo to władze miasta nie tylko nie zareagowały, ale swoją biernością umożliwiały de facto nielegalne korzystanie z akwenu. Dopiero zdecydowana interwencja sanepidu wymusiła działanie. Efekt? Oświadczenie gminy, które nie tyle wyjaśnia, co pogrąża samorząd i pokazuje skalę zaniedbań.

W piśmie z 4 lipca, do którego dotarła redakcja wPowiecie, Powiatowy Inspektor Sanitarny w Częstochowie zażądał od burmistrza Cezarego Osińskiego pilnych wyjaśnień. Sanepid próbował ustalić kto zarządza zbiornikiem, kto go udostępnił i kto odpowiada za jego funkcjonowanie? Jego pracownicy podkreślali, że teren przy ulicy Wczasowej – z plażą, wypożyczalnią sprzętu wodnego i punktem gastronomicznym — działał jak pełnoprawne kąpielisko, choć nigdy nie przeszedł żadnej formalnej procedury dopuszczającej do takiego użytku.

Nie było zgłoszenia, nie było badań jakości wody, nie było nadzoru ratowniczego ani nawet tablic ostrzegających przed kąpielą. Całość funkcjonowała poza systemem nadzoru sanitarnego. A wszystko to działo się za wiedzą i milczącą zgodą urzędu, który – jak ustaliliśmy – był zaangażowany w organizację atrakcji poprzez podległy Ośrodek Sportu i Rekreacji w Blachowni. To właśnie OSiR ogłosił 1 maja w mediach społecznościowych otwarcie sezonu letniego, zapraszając do korzystania z zalewu i rowerków wodnych. Bez żadnych formalności, bez kontroli i jakichkolwiek zabezpieczeń.

Odpowiedzialność za tę sytuację spada jednak bezpośrednio na burmistrza Cezarego Osińskiego. To on jako organ wykonawczy gminy decyduje o sposobie użytkowania mienia komunalnego. OSiR nie sprawuje trwałego zarządu nad akwenem, a więc nie mógł samodzielnie podejmować takich decyzji. –Zbiornik wodny w Blachowni kategorycznie nie powinien być wykorzystywany do kąpieli – mówi Dariusz Nowicki, dyr. powiatowego inspektora sanitarnego.

Sanepid zwrócił uwagę, że nawet samo udostępnienie zalewu do pływania z wykorzystaniem sprzętu wodnego powinno być poprzedzone badaniami wody i objęte cyklicznym monitoringiem. Tymczasem przez cały początek sezonu nie wykonano nic poza stworzeniem wrażenia, że wszystko jest legalne i bezpieczne. To właśnie wprowadzało mieszkańców i turystów w błąd oraz dawało im fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

Prawdziwym kuriozum okazało się jednak oświadczenie wydane przez urząd miejski 22 lipca. Niemal trzy tygodnie po piśmie sanepidu. Dokument, który miał łagodzić napięcie i uspokoić opinię publiczną, w rzeczywistości tylko potwierdził zarzuty. Gmina przyznała w nim, że zalew nie ma statusu kąpieliska, ale mieszkańcy mimo to korzystają z niego w celach wypoczynkowych. Urzędnicy zapewnili również, że „sukcesywnie badają jakość wody”, a wyniki nie wykazały obecności groźnych dla zdrowia drobnoustrojów.

Problem w tym, że – jak wynika z pisma sanepidu – do 4 lipca nie istniał żaden nadzór sanitarny nad tym zbiornikiem. Nie było badań, nie było zgłoszeń, ani procedur. Wszystko wskazuje na to, że próbki, na które dziś powołuje się gmina, zostały zlecone dopiero po interwencji sanepidu. Oświadczenie to jest więc nie tylko spóźnione i wymuszone, ale i wydaje się być sprzeczne z faktami. Wygląda jak nerwowa PR-owa reakcja na oficjalne pismo inspekcji i nieudolna próba ratowania wizerunku po tygodniach zaniechań.

Burmistrz Osiński tym samym sam sobie strzelił w stopę. Potwierdził, że władze wiedziały o tym, że ludzie się kąpią, i że nie zrobiły nic, by to ukrócić. Tolerowały dzikie kąpielisko, którym sama gmina de facto zarządza, i dopiero pod presją zaczęły wykonywać obowiązki, które powinny być standardem, a nie wyjątkiem.

http://wpowiecie.pl/dzikie-kapielisko-pod-okiem-urzednikow-sanepid-alarmuje-wladze-blachowni-sie-kompromituja/

foto źródło wpowiecie.pl

Komentarz.

Czy burmistrz Cezary Osiński w sprawie kąpieliska okazał się być kompletnym dyletantem czy jednak wiedział o przepisach i mieszkańców celowo wprowadził w błąd, narażając ich na utratę zdrowia?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.