Uczestnik Tegoroczne obchody Narodowego Święta Niepodległości w Blachowni trudno nazwać uroczystymi. Choć to dzień, który powinien jednoczyć i budzić dumę, w tym roku pozostawił raczej poczucie zażenowania niż wzruszenia. Na Plac Niepodległości burmistrz Cezary Osiński przyjechał bryczką, w towarzystwie „Marszałka Piłsudskiego”. Pomysł mógłby być ciekawy, gdyby nie wykonanie – bez przygotowania, bez symboliki, bez atmosfery. Bryczka nie przystrojona, tło nijakie, a całość bardziej przypominała przypadkową scenkę niż obchody narodowego święta i wyglądało to dość komicznie wszyscy szli burmistrz jechał …. wozem. Zabrakło też tego, co zawsze budziło szacunek i podniosłość – tradycyjnej odprawy strażaków, pięknej, dużej flagi biało-czerwonej i widocznych znaków wspólnoty. Było pusto, chłodno i cicho. Nawet przemówienie burmistrza – czytane, a właściwie jąkane z kartki, bez pewności w głosie – nie nadało wydarzeniu powagi ani emocji. A przecież 11 listopada to dzień, który wymaga serca i przygotowania, a nie przypadkowej improwizacji. To święto, w którym symbolika, gest i słowo mają znaczenie – tu zabrakło wszystkiego. Na tle całej uroczystości jedynym prawdziwie pięknym momentem był występ młodzieży i artystów z Miejskiego Domu Kultury w CAO – tam było życie, energia i szacunek dla historii. Reszta? Smutna i nijaka. Jaki burmistrz, takie obchody?
ona słoneczna 11 listopada gościłam znajomych z Krakowa. Zabrałam ich na uroczystości niepodległościowe pod urząd stanu cywilnego. Pomyślałam nie tylko wasz Kraków świętuje niepodległość u nas też to jest tradycja. Potem żałowałam. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Pan Burmistrz wysiadł z powozu stanął za mównicą. Pan w jasnym mundurze z jakimiś sznurami na szyi chciał mu złożyć raport. Pan Burmistrz to wychodził przed mównicę to się cofał, stawał za nią. Potem w końcu wyszedł przed mównicę. Trochę było to komiczne. Widać, że nie było to przygotowane. Jednak apogeum wstydu przeżyłam gdy Pan Burmistrz doszedł do głosu. Przemawiając a raczej czytając z kartki nie potrafił wypowiedzieć słowa „Zaniemeńscy”. Kilka razy podchodził do tego słowa po czym nastąpiła cisza z 5 sekund i chyba z nerwów opuścił linijkę i zaczął dalej czytać. Przyjaciele chcieli iść na popołudniową wieczornicę, ale wolałam już nie ryzykować.
Piotr Mam prośbę do wszystkich krytykantów nie narzekajmy na Pana BURMISTRZA w końcu go ktoś wybrał. Nawet gdyby doszedł do władzy na kłamstwie w co nie wierzę, nawet gdyby zadłużył naszą gminę na 10-15 milionów to nie narzekać bo sami go wybraliście, chcieliście Pana OSIŃSKIEGO to macie. A to, że gdy odchodził z poprzedniego zakładu pracy to korki od szampana strzelały to nic nie szkodzi. Być może kiedyś będą strzelać w Blachowni. A póki co to cieszmy się z demokratycznie wybranego BURMISTRZA. Niech żyje Cezary Osiński.
Właściciel tego bloga nie zawsze zgadza się z opiniami autorów komentarzy.
