Minął ponad rok od objęcia najważniejszego stanowiska w Urzędzie Miejskim przez obecnego burmistrza, a mieszkańcy naszej gminy wciąż słyszą jedno i to samo: „odziedziczony budżet”, „błędy poprzedników”, „zaległości w dokumentacji”.
Prawda jest inna. Wszystkie inwestycje, które dziś są realizowane, zostały zaplanowane, przygotowane i uruchomione jeszcze za mojej kadencji – wspólnie z poprzednią Radą. To dzięki naszej pracy, naszej determinacji i skuteczności dziś jest co kończyć i czym się chwalić np., że spija się śmietankę po poprzedniczce.
A co z teraźniejszością? Co z przyszłością?
Gdzie są autorskie pomysły Pana Burmistrza, nowe inicjatywy, nowe kierunki rozwoju? Gdzie są wreszcie środki unijne, po które inne gminy cały czas skutecznie sięgają, realizując projekty społeczne, infrastrukturalne, edukacyjne?
Blachownia stoi w miejscu. Brakuje nie tylko pieniędzy, ale – co najgorsze – brakuje wizji, determinacji i odwagi, by podejmować decyzje.
Pan Cezary Osiński od ponad roku ma pełnię władzy, własny zespół, własne możliwości decyzyjne. Tłumaczenie się rzekomo „odziedziczonym” budżetem i szukaniem winnych wszędzie, tylko nie w sobie, zaczyna być nie tylko niepoważne, ale wręcz żenujące.
Startując w wyborach, Pan Osiński doskonale wiedział, że zostawiam mu gminę w dobrym stanie – z gotowymi projektami, olbrzymimi pozyskanymi środkami na kanalizację, z rozpędzonymi inwestycjami i kompetentnym zespołem. W 2014 roku, kiedy sama obejmowałam urząd, nie było nic – ani dokumentacji, ani projektów, ani perspektyw. A mimo to – wspólnie z tymi samymi urzędnikami, którzy dziś pracują w urzędzie – udało się w krótkim czasie ruszyć z dużymi inwestycjami:
– centrum przesiadkowe,
– odmulenie i zagospodarowanie zbiornika,
– rewitalizacja Prażynki i CAO przy Sienkiewicza 16
– modernizacja oświetlenia ulicznego.
– budowa parku
Jednocześnie podejmowaliśmy działania społeczne i obywatelskie – fundusz sołecki, budżet obywatelski, szereg konsultacji społecznych.
To był wielki krok do przodu to był prawdziwy rozwój naszej gminy.
Dziś brakuje lidera, brakuje gospodarza, który nie boi się podejmować decyzji, brać odpowiedzialności i patrzeć odważnie w przyszłość. Zamiast tego mamy ciągłe życie przeszłością, próbę rozmywania własnej nieudolności i spychania odpowiedzialności na innych.
Taka postawa to nie jest sposób na rozwój gminy. To stagnacja. A może nawet cofanie się. Z ogromnym smutkiem patrzę na to, co się dzieje – i jestem przekonana, że jeśli nic się nie zmieni, obecna kadencja będzie dla Blachowni czasem straconym. A my, jako mieszkańcy, zapłacimy za to wszyscy.
Ta gmina zasługuje na więcej. Na pracę, wizję i przyszłość – a nie na ciągłe wymówki i zrzucanie odpowiedzialności na poprzedników. Czas płynie niezwykle szybko, a duże inwestycje typu basen trzeba przygotować z odpowiednim wyprzedzeniem. Czy starczy obecnej władzy czasu na realizację obietnic wyborczych, czy może jest to pomysł na kolejne wybory. ,,Nie zdążyłem, bo sprzątałem po Szymańskiej – dajcie mi proszę szansę na kolejną kadencję?” Wierzę jednak, że mieszkańcy naszej gminy nie dadzą się omamić po raz kolejny i sprawiedliwie ocenią ,,rządy” obecnego włodarza.