Czy Cezary Osiński utknął w rozkładzie jazdy własnych obietnic? Czy stał się zakładnikiem swoich zobowiązań przedwyborczych? Zdaje się, że tak. Bowiem obiecał, że jeśli zostanie burmistrzem, do Blachowni powrócą autobusy częstochowskiego MPK. Patrząc na liczbę spotkań z przewoźnikami, na prowadzone konsultacje, ile razy wypowiedział skrót MPK, a ile razy PKS czy GTV ma się wrażenie, że Osiński wybierze nowego przewoźnika bez konkursu i będzie to częstochowska spółka komunikacyjna. I zapewne wiele osób na to czeka, nie tylko przy Al. Niepodległości 30 w Częstochowie. Jednak mieszkańcy czekają na konkrety, bo póki co burmistrz krąży niczym autobus bez GPS-u. Być może włodarz zdaje sobie sprawę, że wpuszczenie na nasze drogi czerwonego przewoźnika będzie sporym obciążeniem dla budżetu gminy i może nie starczyć pieniędzy na wiele innych oczekiwanych przez ludzi inwestycji. Ale cóż – słowo się rzekło kobyła u płotu. Obietnica dana… podobnie jak uruchomienie szkoły średniej czy wybudowanie basenu.
-Wybierzemy taką komunikację, żeby mieszkańcy byli zadowoleni. Prowadzimy rozmowy z MPK – takie m.in. słowa padły na dzisiejszej sesji Rady Miejskiej z ust burmistrza Blachowni.
Nie będą pisał co Cezary Osiński przez 15 minut tłumaczył radnym na temat nowego przewoźnika bo dla mnie było to nieczytelne i chaotyczne. Zatem nie chciałbym, aby czytający także odnieśli podobne wrażenie. W pewnym momencie pogubiłem się czy samorządowiec mówi o MPK, GTV, komunikacji powiatowej czy PKS-ie z Tarnobrzega. Wiadomo, że jeden z radnych domagał się spotkań z przedstawicielami firm, które wyraziły wolę wożenia pasażerów po naszej gminie i do Częstochowy. Pozostali radni milczeli. Być może nie byli zainteresowani tematem?