NOWE AUTO TAKŻE DLA POLICJANTÓW Z BLACHOWNI

To nie jest dobra informacja dla przestępców także drogowych. 30 września pod katowickim Spodkiem odbędzie się uroczyste przekazanie nowych samochodów służbowych dla jednostek śląskiej policji. Chodzi o 85 nowoczesnych, ekologicznych radiowozów z napędem hybrydowym marki Toyota Corolla, które zastąpią wycofane pojazdy.

Jeden z wozów trafi też do komisariatu w Blachowni. Auto zostało sfinansowane ze środków własnych policji, Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz przy wsparciu samorządu. Poprzednia Rada na ten cel przeznaczyła 25 tys. zł.

źródło foto KWP w Katowicach

KIEDY MPK POJEDZIE DO BLACHOWNI

12 września droga elektroniczną złożyłem do burmistrza Blachowni bardzo konkretne zapytanie – kiedy mieszkańcy naszej Gminy będą mogli korzystać z komunikacji MPK od Blachowni do Częstochowy? Przed wyborami dużo się o tym mówiło. A przypomnę w swojej gazetce wyborczej kandydat na burmistrza Cezary Osiński tak pisał do mieszkańców (…)

Musimy również zadbać o poprawę transportu komunikacji gminnej. Nie może być takich sytuacji, że mieszkańcy są pozbawieni możliwości dojazdu do Częstochowy lub dojazd ten był opóźniony. Dotychczas nierzadko bywało, że „zielony bus” po prostu nie przyjeżdżał lub nie zabierał wszystkich pasażerów. Są również miejsca w naszej gminie, które są po prostu wykluczone komunikacyjnie. Musimy to zmienić! Sprawny, punktualny, przyjazny, skorelowany z MPK oraz ukierunkowany na pasażera transport to nasz cel. Blachownia-Częstochowa – jeden bilet to jest realne.

Jak po pół roku odpowiada Urząd Miejski?

 

źródło foto KWW  Wspólnie dla Gminy Blachownia Cezary Osiński 

 

DZIĘKUJĘ ZA CZYTANIE I KOMENTOWANIE

Powracamy do prezentacji odkryć strony https://marekkulakowski.e-kei.pl/
Raport dzienny – miesiąc wrzesień 2024 
Dzień /- odsłony strony
1 września – 3.457  odsłon 
2 – 1.264 
3 – 5.698
4 –  8.466
5 – 5.790 
6 – 1.365
7 – 8.101
8 – 9.344
9 – 10.011
10 – 9.240
11 – 7.939
12 -11.477
13 – 12.078
14 – 9.689
15 – 12.035
Najczęściej czytane artykuły to: „Kiedy w Blachowni ruszy MPK”, „Ludziom na ratunek”, „Deszcze niespokojne” i „Najważniejsi gracze na Orlik Cup”. Za wszystkie czytane artykuły za komentarze pozytywne, a czasami mało przychylne dziękuję i zachęcam do dalszego czytania marekkulakowski.e-kei.pl

 

CO W BLACHOWNI 🗣️

Jeden z mieszkańców ul. Kościuszki w Blachowni pisze do mnie: 
Jedna z radnych powiatowych 1 lipca chwali się na fb interwencją w sprawie naprawy drogi powiatowej  1046S ul. Kościuszki.  Na dowód zamieściła odpowiedź ze starostwa.
Maszyn nie widzę. Mniemam, że robota w tej kwestii została zakończona.
No to teraz zachęcam Panią Radną, aby obejrzała efekt pracy powiatowych drogowców – o co tak zabiegała.

Pal licho, że grys wali w podwozie, ale rzecz najważniejsza – ta powiatowa robota już się sypie.

Po natryskowym uzupełnieniu ubytków na Kościuszki znowu pojawiły się dziury.

Natrysk miejscami jest już pofałdowany. 

A co się nie zmieściło na ulicy, jak widać, wysypało się na pobocze lasu.
Miejscami, na ul. Kościuszki oraz na Leśnej (od Kościuszki do Wczasowej) korzenie podnoszą kostkę co ma znaczenie szczególnie dla osób mający problemy z chodzeniem – kończy myśli mieszkaniec z ul. Kościuszki.

TO NIE BURMISTRZ BLACHOWNI, A WOJEWODA…

Sukcesami można się chwalić na różne sposoby. Nawet delikatnie zmieniając prawdę. W lipcu burmistrz Cezary Osiński informował…

 

A teraz druga strona tego medalu – jak burmistrz Osiński zabiegał, wprost „wychodził” dodatkowe środki na inwestycję, na którą większość środków zabezpieczyła poprzednia burmistrz Sylwia Szymańska. 

Zatem drogi Czarku jak widać z pisma, którym nie raczyłeś się pochwalić, trudno mówić o sukcesie w pozyskaniu dodatkowych środków. Ta możliwość wynikła ze zwiększenia puli pieniędzy na program Maluch + i  niedopełnieniem obowiązków byłoby gdyby gmina Blachownia z tej możliwości nie skorzystała.

PS. Ktoś z obozu Cezarego Osińskiego na fb napisał, że poprzednia władza nie wykorzystała takich możliwości. Warto zatem przypomnieć, że w kwietniu, marcu, lutym czy styczniu tego roku (ta poprzednia władza na czele z burmistrz Sylwią Szymańską) nie było dodatkowej puli środków, o której w czerwcu przypominał wojewoda. 

 

Źródło screen fb Cezary Osiński, UM w Blachowni 

POWODZENIA W NOWYM ROKU SZKOLNYM

Koniec wakacji. Dzisiaj uczniowie przekroczą próg szkoły.

Zapewne pierwszoklasiści krzykną z radością – witaj szkoło! Dlatego życzę Wam – niech każdy dzień przynosi nowe przygody i radości. Abyście z uśmiechem odkrywali tajemnice nauki i cieszyli się każdą chwilą spędzoną w szkole. Choć wiem, że przed Wami wiele wyzwań, życzę ciekawych lekcji, cierpliwości i odkrywania nowych przyjaźni.

Starszym uczniom życzę, aby nowy rok szkolny był pełen sukcesów, inspirujących wyzwań i wspaniałych przygód. Niech nauka przynosi Wam satysfakcję. Jak pisał Ludwik Pasteur „nauka nie ma żadnej ojczyzny, gdyż wiedza ludzka obejmuje cały świat”. Dlatego życzę wam światowych sukcesów.

WOLNE DNI OD NAUKI

14 października – w poniedziałek Dzień Nauczyciela, ten dzień jest wolny od nauki, więc uczniowie będą mieli przedłużony weekend.

1 listopada (piątek) – Wszystkich Świętych

11 listopada (poniedziałek) – Narodowe święto Niepodległości

23 grudnia 2024 – 1 stycznia 2025  zimowa przerwa świąteczna

6 stycznia 2025 (poniedziałek) – Trzech Króli

17 lutego — 2 marca ferie zimowe 

17 – 22 kwietnia 2025 wiosenna przerwa świąteczna

1-3 maja 2025 (czwartek-sobota) – majówka

maj – matury i egzamin ósmoklasisty, wolne dni dla uczniów nieprzystępujących do egzaminów (szczegółowe daty zostaną ogłoszone wkrótce przez dyrektora CKE)

19 czerwca 2025  Boże Ciało

27 czerwca – 31 sierpnia 2025 wakacje

ILE SKASOWAŁA GWIAZDA GRZYBOBRANIA

-P. Marku wróciliśmy z koncertu gdzie gwiazdą był pan Krzysztof Kasowski. Na występ przybyło może ze 150 osób. Niech się pan dowie, bo radni pewnie będą się bali zadać pytanie temu nowemu burmistrzowi, ile z naszych podatków poszło na ten koncert i wcześniejsze występy zespołów. 

1 WRZEŚNIA – KWIATY POD POMNIKAMI I KONCERTY MUZYCZNE

1 września 1939 roku to data, która na zawsze pozostanie w pamięci ludzkości. Tego dnia rozpoczęła się II wojna światowa, największy i najbardziej krwawy konflikt zbrojny w historii świata. Tczew, Wieluń, Gdańsk to pierwsze miasta gdzie spadły bomby lotnicze. To pierwsze akty terroru wobec ludności cywilnej. Niemieckie wojska bez wypowiedzenia wojny przekroczyły granice Rzeczpospolitej. Sławą i bohaterstwem okryła się placówka wojskowa Westerplatte, która nie 24 godziny jak zakładano, a tydzień broniła się przed wojskami hitlerowskimi.  

Dzisiaj obchodzimy 85. rocznicę wybuchu najstraszniejszej wojny w dziejach ludzkości. Polska straciła 6 mln obywateli. Na całym świecie zginęło od 50 do 78 mln ludzi. 

1 września to dzień pamięci o ofiarach wojny, o tych którzy oddali życie za Ojczyznę – także na blachowniańskiej ziemi.

W tym roku, podobnie jak w latach poprzednich, odwiedziliśmy miejsce pamięci. Zapaliliśmy znicze, pochyliliśmy się nad tymi, którzy wtedy zachowali się jak trzeba.

Odwiedziliśmy także grób bohatera spod Westerplatte śp. ppor. w st. sp. Alojzego Kowalika, obrońcy wojskowej składnicy tranzytowej, który zmarł w Blachowni w 2011 roku

1 września w Blachowni.
Do południa Msza św. i składanie wieńców pod pomnikami.

Po południu – burmistrz Cezary Osiński zaprosił mieszkańców na koncerty zespołów muzycznych.

Komentarz

Dla Polaków 1 września jest dniem o dużym znaczeniu historycznym i edukacyjnym. Wtedy odbywają się uroczystości, mające na celu przypomnienie młodszym pokoleniom o tych tragicznych dniach. W takim dniu największą wartością jest poznawanie historii własnego kraju.

PRZEŻYLI WOJNĘ DLA PRZYSZŁYCH POKOLEŃ

1 września – 85 lata temu wojska hitlerowskie najechały na Polskę z trzech stron. W tym dniu do naszego kraju wtargnęły także wojska słowackie. 17 września 1939 roku od wschodu dołączyli Sowieci. Jak twierdzą historycy, Polska nie mogła tej wojny wygrać, ale musiała ją przeżyć dla przyszłych pokoleń.

Kiedy rozpoczęła się II wojna światowa? Według informacji zawartych w dzienniku bojowym 76 eskadry, dwie minuty po godz. piątej (polskiego czasu o 4.02), 29 „stukasów” wystartowało z lotniska Nieder-Ellguth. O godz. 4.35 na Wieluń spadły pierwsze bomby. Atak na to miasto nastąpił zatem 8 minut przed pierwszym wystrzałem niemieckiego pancernika Schleswig-Holstein na Westerplatte. Warto dodać, że wśród blisko 200. żołnierzy, którzy strzegli Wojskową Składnicę Tranzytową na Westerplatte był st. szer. Aleksy Kowalik, mieszkaniec Blachowni. Zmarł w wieku 96 lat 10 lipca 2011 roku.

Najnowsze badania historyków dowodzą, że II wojna światowa tak naprawdę rozpoczęła się w Tczewie. 1 września po godz. 4 czasu polskiego, z elbląskiego lotniska wystartowały trzy Ju 87. Każdy samolot uzbrojony w 250-kilogramową bombę pod kadłubem i cztery 50-kilogramowe pod skrzydłami. Niemieccy piloci nad Tczew dolecieli o 4.23. Bomby spadły na dworzec i nasyp kolejowy, gdzie miały znajdować się przewody odpalające ładunki na mostach oraz na elektrownię i koszary wojskowe. Skąd wiadomo, że atak nastąpił o tym czasie? Według relacji podporucznika rezerwy Stanisława Matłosza wskazówki zegara dworcowego, po zbombardowaniu stacji, zatrzymały się właśnie o godz. 4.23. Potem o godz. 4.35 był nalot na Wieluń, a 8 min później padły pierwsze wystrzały niemieckiego pancernika Schleswig-Holstein na Westerplatte. Warto dodać, że wśród blisko 200. żołnierzy, którzy strzegli Wojskową Składnicę Tranzytową na Westerplatte był st. szer. Aleksy Kowalik, mieszkaniec Blachowni. Zmarł 10 lipca 2011 roku w wieku 96 lat .

Pierwsze samoloty wroga nad Blachownię nadleciały wczesnym rankiem 1 września od strony Herbów. Z pokładów przelatujących samolotów zostali ostrzelani mieszkańcy Ostrów. Potem pojawili się żołnierze na motocyklach i zaczęła się straszliwa okupacja.


Przypomina o tym Pomnik Bohaterom Poległym za Ojczyznę w Walce z Hitleryzmem 1939-45. Powstał on z inicjatywy byłych więźniów obozów koncentracyjnych i przy współpracy mieszkańców oraz odlewni w Blachowni. Miejsce pamięci odsłonięto 12 października 1947 roku.

Jak ten czas wspomina jedna z mieszkanek Ostrów, która miała wtedy 7 lat. 

-To był piątek. Mamusia przygotowała mi ubranko do szkoły. Razem z koleżankami przeżywałyśmy pójście pierwszy raz do szkoły. Owszem słyszało się od starszych o jakieś wojnie, że Niemcy mogą nas napaść, ale nam w głowie była szkoła. I stało się, niestety. Rano 1 września usłyszeliśmy głośny warkot, dziwny huk. Wyszliśmy przed dom i na niebie, od strony lasów herbskich, zobaczyłam dużo samolotów. Leciały dość wysoko. Jeszcze dobrze się im nie przyjrzałam, a już ktoś do nas strzelał z tych samolotów. Tatuś z przerażeniem wybiegł na podwórko, pochwycił nas w locie i niemal wrzucił do domu, zakazując wychodzenia na dwór. Nie pamiętam, by hitlerowskie samoloty zrzucały na nasze domy bomby. Tatuś mówił, że pewnie lecą zbombardować jakieś ważne obiekty nie tylko: dworce, mosty, urzędy czy drogi.

-Z samego rana w pierwszym dniu wojny w Ostrowach rozpętała się straszna panika. Jakiś kolejarz powiedział, że na stacji będzie podstawiony wagon, żeby ludzie pakowali się bo lada moment będą tu hitlerowcy. Wieść o wagonie rozeszła się błyskawicznie. W popłochu moi rodzice pakowali dobytek. Kołdry, pierzyny, ubrania, podręczne walizki to co może się przydać, bo nie wiadomo czy tu wrócimy. Ciocia Hela Rokosa z dwumiesięcznym dzieckiem, rodzina Kierachów czyli ciocia, wujek i ich dwie córki w moim wieku oraz nasza rodzina. Przerażenie, pośpiech, pakowanie i ta myśl, że zostawiamy schorowaną babcię. Mój Boże została sama. To było straszne uczucie, że trzeba było zostawić kogoś bliskiego. Zostawiliśmy też kozy, króliki i kury.

Mała stacyjka w Ostrowach szybko zapełniała się ludźmi.

-Na dworzec rzeczywiście podstawili nam wagon. Wszyscy myśleli, że to będzie jakiś osobowy, dla ludzi, a tu podciągnęli wagon towarowy, w dodatku odkryty. Ale nikt nie patrzył na warunki tylko pakował się do wagonów, bo nadlatywały kolejne eskadry samolotów z krzyżami na skrzydłach. W panice gromadziliśmy się tam jak bydło, byle tylko uciekać. Na szczęście szybko odjechaliśmy w kierunku Częstochowy, a potem dalej. Co rusz stawaliśmy na jakichś stacjach, gdzie dosiadały się kolejne rodziny. Z opowieści rodziców wiedziałam, że jedziemy gdzieś na wschód w kierunku Ukrainy. Jechaliśmy kilka dni z wieloma postojami. Za nami został front.

Przeprawa przez Bug.

Zatrzymaliśmy się na jakiejś stacji przed wielką rzeką. Rodzice mówili, że to Bug. Tam spotkaliśmy wojsko polskie. Żołnierze mówili „gdzie wy jedziecie z takimi małymi dziećmi”. Wiem, że właśnie ci mundurowi przeprawili nasze rodziny przez rzekę i dalej musieliśmy sobie radzić. Pociąg dalej nie jechał. Od mundurowych dostaliśmy wóz konny wojskowy z takim zadaszeniem z materiału. Jako, że tatuś mój umiał mówić i po niemiecku i po rosyjsku więc w drodze było łatwiej cokolwiek załatwić. Pamiętam, że jakieś panie całowały mojego tatę po rękach i nogach prosząc, aby mogły zostać z nami, bo on zna języki, a one same nie przeżyją. Rzeczywiście tatusiowi jakimś boskim zrządzeniem udawało się dogadać i z hitlerowcami i sowietami.

W okolicy 6-7 września rodziny z Ostrów dojechały do Kowla, kiedyś była to polska miejscowość, dzisiaj należy do Ukrainy.

-Gdy dojeżdżaliśmy do Kowla z daleka widzieliśmy coś czego do dzisiaj nie mogę zapomnieć. Niebo w ogniu i okropny huk spadających bomb. Gdy po dłuższym czasie dotarliśmy do samego miasta widziałam przerażające widoki. Zniszczony duży dworzec kolejowy. Szyny od bomb były powyginane na wszelkie strony. Na torach i drogach leżało mnóstwo ciał zabitych ludzi. Widok straszny. Osoby bez rąk, bez głów i nóg. Tam tak naprawdę zobaczyłam jak straszna jest wojna. Okropność . ….

Droga do Lubitowa.

-W Kowlu zajęli się nami Ukraińcy. Przetransportowali nas do małej wsi Lubitów. Porozwozili rodziny po domach. I tu pierwszy raz zobaczyłam co to jest bieda. W jakich warunkach żyją ludzie. To był straszny widok. Ludzie mieszkali jakiś w lepiankach obok bydła. Bieda straszna, a mieszkańcy wspaniali. Ukraińcy przyjęli nas niezwykle życzliwie. Niemal wyrywali polskie rodziny do swoich domów. „Prochod do mene, ne ne do mene prochod” – przekrzykiwali się. Przed domy wynosili jedzenie. Częstowali nas. Miejscowi tylko patrzyli, zabrać Polaków do swoich domostw. Całowali nas, błogosławili dzieci, cieszyli się naszą obecnością. Dzielili się tym, co mieli. Niestety cały czas mówili w języku ukraińskim i wielu Polaków nie mogło ich zrozumieć. W nocy, gdy nas gospodyni układała do spania (szkoda, że nie pamiętam ani jej imienia, ani nazwiska) dzieli się nawet posłaniem.

Przez ponad dwa miesiące rodziny, które dojechały do Lubitowa, pomagały w pracach polowych. Zbierali dynie i owoce. Kobiety pracowały w obejściu, przy gospodarce, gotowały posiłki.

-I tak z rodziną Rokosów i Kierachów przeżyliśmy ponad dwa miesiące pod Kowlem. Pamiętam, że do tej wioski trafiły jakieś paniusie z Warszawy. Nic nie umiały zrobić przy sobie. Ani ugotować, ani wyprać, nic kompletnie. Były tak bezradne, że nawet nie potrafiły nabrać wody ze studni. Damulki warszawskie chcąc się wkupić i przypodobać miejscowym dały młodym Ukrainkom koszule nocne i bieliznę. Te któregoś dnia ubrały się w te stroje poszły na jakąś wieczorną potańcówkę. Ubaw był po pachy. Ukrainki wyglądały komicznie. To był jedyny wesoły akcent tych tragicznych dni.

Potem przyszły złe wieści. Do wsi docierały informacje, że jakieś bandy ukraińskie w sąsiednich wsiach w nocy mordowali polskie rodziny. Ludzie musieli uciekać.

-Rodzina ukraińska, u której przebywaliśmy niemal od początku września 1939 roku, też nam mówiła – „My was nie wyganiamy, my się cieszymy, że jesteście u nas, ale lepiej uciekajcie, bo zaczynają się dziać straszne rzeczy”. Nic nie rozumiałam. Najpierw nas przyjmowali z otwartymi ramionami, potem wyganiali. A jeszcze gdzie indziej zabijali. Jednej nocy spakowaliśmy się i cicho wyjechaliśmy wozami konnymi z powrotem w kierunku Polski. I znowu jechało nas kilka rodzin. Droga powrotna była strasznie ryzykowna. Bo i Niemcy i Rosjanie nie lubili Polaków. Gdy jechaliśmy jeszcze po stronie ukraińskiej widziałam jak Rosjanie prowadzili do niewoli Niemców. Mimo że granica III Rzeszy ze ZSRR była ustanowiona 17 września to jeszcze w listopadzie żołnierze tych dwóch stron prowadzili z sobą okropne walki. Jedni i drudzy nie mieli dla siebie litości. Rosjanie, którzy nienawidzili hitlerowców za naloty i bombardowania ich wsi i miasteczek, byli okrutni od Niemców. Momentami, aż było mi ich żal.

We wspomnieniach p. Wandy listopad 1939 roku był chłodnym i mokrym miesiącem.

-Mimo że nasz wóz, ten podarowany przez żołnierzy, był z zadaszeniem jechaliśmy w okropnych warunkach. Pamiętam chłód i wszystko przemoczone. Pierzyny, poduszki, ubrania wszystko zawilgocone. Jechaliśmy niemal cały czas z drobnymi postojami. Chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się w Ostrowach. Na wozie jechaliśmy my czyli dzieci i kobiety, które zmieniały się z mężczyznami. Ktoś zawsze szedł na piechotę obok wozu, bo wojskowa furmanka była za mała dla wszystkich. Jak ten koń dał radę nas ciągnąć tyle kilometrów dziennie?  I znowu musieli przeprawiać się przez Bug. Najpierw nie chcieli ich przepuścić Sowieci, a potem Niemcy. I znowu znajomość języków przydała się w trudnych chwilach.

-Do Ostrów dojechaliśmy szczęśliwie gdzieś w połowie listopada. Wprowadziliśmy się do swojego domu przy dzisiejszej ul. Księżycowej. Niestety po nowym roku kazano nam się wynosić do drewnianego domu przy dzisiejszej ul. Żwirki i Wigury. Mieszkaliśmy tam w kilka rodzin. W naszym pierwszym domu okupanci urządzili zakład fryzjerski dla swoich i Polaków. Każdy z osobnym wejściem.

W Ostrowach było kilka ważnych dla Niemców urzędów.

Przy dzisiejszej ul. Pocztowej mieścił się urząd pracy. Tu musieli się meldować młodzi, zdrowi i silni mężczyźni, którzy byli wywożeni na roboty do Niemiec. Kobiety brali do kopania okopów. Latem całe rodziny z dziećmi chodziły do lasu. Bo Niemcy na każdą rodzinę nałożyli obowiązek uzbierania 10 litrów jagód. Kto nie uzbierał był wywożony do obozu.

Przy obecnej ul. Częstochowskiej mieściła się tajna Policja Państwowa Gestapo.

Na rogu dzisiejszych ulic 1-Maja i Częstochowskiej mieściła się Komenda Żandarmerii, gdzie esesmani w piwnicy i w pomieszczeniach stajni przetrzymywali Żydów. Polacy też tam trafiali. Nie raz było słychać okropne głosy bitych ludzi, od których gestapowcy próbowali wyciągnąć jakieś zeznania.

Okropieństwo jak tam strasznie torturowali ludzi. Zdarzało się, że ktoś nie wytrzymywał przesłuchania i bicia i wyskakiwał z okna z pierwszego piętra.

Dzisiejsza ulica M.S. Curie była zamknięta. Tylko dla Niemców. W domu doktora Tarnawskiego mieszkał komendant gestapo i kilku innych ważnych hitlerowców. Na końcu ul. Księżycowej mieściła się szkoła dla niemieckich dzieci. Gdy dzieci wieźli w takim osłoniętym wozem nikt z miejscowych Polaków nie mógł nawet zbliżyć się w domach do okien.

Epilog
Babcia przeżyła wojnę. Po naszym powrocie jakiś czas jeszcze razem mieszkaliśmy w Ostrowach, a potem wyjechała do córki do Boronowa. Co zostawiła mi wojna? Straszne wspomnienia. Do dzisiaj nie oglądam żadnych filmów wojennych, bo wracają okropne sceny. Najczęściej te z dworca w Kowlu i ci zabici ludzie. Widoki nie do zapomnienia, choć to tyle lat już minęło od wojny. Wszystko to chwilami widzę. Dziękuję Bogu, że nasza rodzina ocalała z tej wojennej pożogi. Nikt nie zginął. Jakoś nam się szczęśliwie udało przeżyć straszną wojnę.

Dodatek
(Komendantem gestapo w Blachstadt był kpt. Mathias Christiansen, pochodzący z północnych Niemiec. Człowiek ten dokonał wielu zbrodni. Odpowiedzialny był m.in. za zamordowanie 10 niewinnych zakładników w Gnaszynie. Zbrodniarz dożył spokojnie swoich dni w Hamburgu jako handlowiec. Na zdjęciu, które pochodzi ze zbiorów Pana Zbigniewa Biernackiego, właściciela Antykwarni Niezależnej w Częstochowie po lewej stronie siedzi żona zbrodniarza hitlerowskiego. Zdjęcie zrobiono w Blachowni na terenie posiadłości, należącej do doktora Longina Tarnawskiego przy dzisiejszej ul. M.S. Curie.)

Zdjęcia pochodzą z prywatnych zbiorów i internetu

W KOŃCU POSPRZĄTALI – CZEŚĆ ICH PAMIĘCI

Po tym jak napisałem, że 1 sierpnia, w 80. rocznicę Powstania Warszawskiego, pod pomnikiem zastaliśmy potłuczone znicze, a teren  ten był porośnięty  zielskiem (o złożeniu kwiatów nikt nie pamiętał),  Urząd Miejski w końcu  posprzątał opisywany teren. Na maszcie pojawiła się czysta biało- czerwona flaga.  Warto przypomnieć, że 1 sierpnia gdy pod pomnikiem posprzątaliśmy rozrzucone szkło i powyrywaliśmy zielsko to gminą od 3 miesięcy rządził Cezary Osiński, a nie Sylwia Szymańska. Uważam, że należy sprzątać na bieżąco. 

Teraz by każdy mieszkaniec zauważył posprzątane chwasty, miejsce pamięci zostało ogrodzone biało-czerwoną taśmą.
Tym razem Urząd Miejski w Blachowni nie zapomni o ważnej dla naszego narodu dacie, bo na uroczystość z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej zaprasza KWW Cezarego Osińskiego „Wspólnie dla Gminy Blachownia”. Zatem wczesnym rankiem zaduma, a po 12 gry, konkursy zabawy na całego i koncerty do 21. Cześć Ich Pamięci.

PSIA DUSZKA ZAPRASZA NA CHCE CI SIĘ

1 września odbędzie się półmaraton „Chce ci się”. Przy szkole w Cisiu ze swoimi czworonożnymi pupilami pojawi się Fundacja „Psia Duszka”. Będzie można bliżej poznać podopiecznych tej organizacji. Prezes Agnieszka Węgrzyn, która prowadzi hotelik  zachęca do udziału w niedzielnym evencie. Być może ktoś zakocha się w naszym psiaku i zdecyduje się na adopcję: Benia, Gajusia, Gutka czy Maksia. A może ktoś zechce zostać naszym wolontariuszem. Zapraszam w imieniu stęsknionych: za spacerami, przytulaniem i głaskaniem, piesków. 

Foto źródło fb  Fundacja Psia Duszka oraz fb Chce ci się?

1 WRZEŚNIA NA WESOŁO CZYLI NIE MA CHLEBA SĄ IGRZYSKA

„Mam nadzieję, że uda mi się państwa zaskoczyć”  6 maja Cezary Osiński

Komentarz

Kolejny raz burmistrz Cezary Osiński zaskakuje mieszkańców. Tym razem dzień 1 września (85 rocznica wybuchu II wojny światowej) włodarz Blachowni wraz z gminną  komisją rozwiązywania problemów alkoholowych, proponuje spędzić na wesoło. Zaprasza mieszkańców na wesołe grzybobranie.

Zapewne najpierw będzie zaduma, kwiaty, znicze i rozpacz nad grobami tych co polegli za Ojczyznę, a potem zabawa i beczka (może z piwem) śmiechu co niemiara. 

Będą koncerty i gwiazda wieczoru. W rocznicę najtragiczniejszej daty w historii Polski, usłyszymy piosenki m.in. „Maczo”, „Piękniejsza”, „Ja wierzę, że nadejdzie taki dzień”, które zaśpiewa Krzysztof K.A.S.A.  Kasowski. Zabawa, humor i rozrywka od zawsze kojarzyła mi się z postacią, poniekąd lubianego przeze mnie Krzysztofa Kasowskiego, ale na miłość boską panie burmistrzu nie 1 września. Oj ciekawa to będzie „Reklama” dla gminy Blachownia.

Zadziwia mnie fakt, że 15 sierpnia z okazji Wojska Polskiego burmistrz Osiński, przewodnicząca Mandryk z wybranymi przez siebie radnymi w ogromnej tajemnicy pod obeliskiem składali kwiaty, a 1 września, w dzień martyrologii narodowej, będzie huczna zabawa.

PS. Do napisania tego komentarza zachęciło mnie kilkunastu mieszkańców gminy, którzy w rozmowie ze mną nie kryli oburzenia jak można w takim dniu proponować publiczną i za publiczne pieniądze, zabawę.

foto źródło 1 KWW Cezary Osińśki, 2 UM w Blachowni  

26 SIERPNIA PARAFIALNA PIELGRZYMKA

26 sierpnia Kościół katolicki obchodzi uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej.

Tradycyjnie z parafii pw. św. Michała Archanioła wyjdzie pielgrzymka na Jasnej Górze. Warto będzie zabrać coś nieprzemakalnego, bo będzie padać deszcz. 

Msza św. o godz. 6, a potem o 6.40 pątnicy przez Łojki wyruszą w kierunku sanktuarium maryjnego.

SESJA PO SESJI

19 sierpnia radni spotkali się na sesji.
9 dni później jest kolejna nadzwyczajna sesja. Być może skarbnik gminy sobie o czymś przypomniała dlatego trzeba było znowu zaprosić radnych na sesję. Czasami podobnie było w poprzedniej kadencji Rady.
Niektórzy radni piszą do mnie, że informacja o zwołanej sesji to chyba jakiś mem albo żart bowiem  treść porządku obrad zawiera sporo błędów. Dzisiaj 24.08 zawiadomienie zostało poprawione. Brawo chochlik.