Z czwartku na piątek w wieku 63 lat zmarł nagle Jerzy Sobjanowski, długoletni harcerz, a potem instruktor w stopniu harcmistrza. Ikona blachowniańskiego harcerstwa. Jurka, jako druha, a potem mojego drużynowego, od początku związanego z 34 DH im. Zawiszy Czarnego, zapamiętam jako niezwykle uczciwego, ciepłego, pogodnego i uczynnego człowieka. Na Jurku zawsze można było polegać jak na Zawiszy.
To był instruktor, który wprost „kipiała” pomysłami metodycznymi w wychowaniu młodego pokolenia.
Niezapomniane wyjazdy na letnie obozy, jesienne biwaki, podchody nocne, ogniska rozpalane na zamarzniętym zbiorniku czy zbiórki w szkole, a wśród tego Jurek. Takie wspomnienia nie znikają do końca życia.
Cóż można powiedzieć, Jurku dziękuję i do pięknych wspomnień dzisiaj dołączają smutne słowa – ogromny żal, że to tak krótko trwało.
„Na polanie dogasa ognisko, cicho w locie srebrzyste mkną skry. Księżyc zaszedł, poranek już blisko, a Ty śnisz tęczowe sny”.