DZICY LOKATORZY

Dziki stają się coraz większym problemem dla mieszkańców naszej gminy. Wyskakują nagle zza bloku, zza drzewa w parku, a ludzie muszą uciekać w popłochu. Nie ma dnia, by zwierzęta te nie odwiedzały śmietników na osiedlu.

-Nie ma czego się bać, one nikogo nie atakują – usłyszałem dzisiaj z balkonu przy ul. Bankowej.
-To fakt no bo i za co miałyby atakować mieszkańców skoro są dla nich tacy dobrzy i wyrzucają resztki jedzenia do śmietników – odpowiedziałem.
O nieproszonych gościach przed 22 informowałem policję, która akurat sprawdzała jeden z lokali wyborczych. Mundurowi szybko objechali ul. Żeromskiego i Pl. Konstytucji i tyle ich widziałem.


Stare osiedle dla dzików to raj. Żywność cały czas dostępna, nawet w niedziele. Śmietniki otwarte, a niektóre niezabudowane. Ten na zdjęciu jako jeden z nielicznych – niedostępny. Brawo.

Jako, że dziki są własnością skarbu państwa Urząd Miejski w Blachowni informował już o problemie policję, nadleśnictwo, służby weterynaryjne i starostwo powiatowe. Odzewu zero. Być może uśpienie natrętnych „jegomości” przez odpowiednie służby i wywiezienie zwierzaków 100 km dalej załatwiłoby sprawę?

Mieszańcy już nie raz zadawali pytanie – co się stanie jeśli dziki rzeczywiście kogoś zaatakują? Kto za to będzie odpowiadał?