NIE JESTEM WRÓŻKĄ – MÓWIŁ W BLACHOWNI EUROPOSEŁ MARCIN SYPNIEWSKI

Kilka dni temu w Centrum Aktywności Obywatelskiej odbyło się spotkanie miłośników – zwolenników Konfederacji. Przyznam, że czekałem z napisaniem notatki z tej „randki” politycznej licząc, że Urząd Miejski lub Cezary Osiński na fb zechcą się pochwalić obecnością tak zacnego gościa.

Po braku informacji burmistrz prawdopodobnie nie widział potrzeby chlubienia się tym spotkaniem. Może i słusznie?

Cezary Osiński po raz drugi do Blachowni zaprosił europosła Konfederacji  Marcina Sypniewskiego. (Pierwsze spotkanie odbyło się niedawno bo w listopadzie 2024 roku.) Gość z Bydgoszczy, który do PE startował ze Śląska przywiózł ze sobą kilku swoich zwolenników. Znawcy tematu zastanawiają się co człowieka kojarzonego z lewicą (chodzi o Cezarego Osińskiego) ciągnie do Konfederacji. Na pewno nie program, a i na pieniądze od europosła, który jest w opozycji, nie ma co liczyć.

Jeszcze przed samym spotkaniem w CAO wśród organizatorów dało się usłyszeć głos – może zbierze się z dziesięć osób? Ostatecznie do organizatorów uśmiechnęło się szczęście – przybyło ich dwa razy więcej. Wśród nich byli młodzi członkowie konfederacji z Częstochowy, osoby związane z burmistrzem Osińskim oraz mieszkaniec z Blachowni i Częstochowy.

Gość, na stojąco, przez godzinę opowiadał o ciężkiej pracy w Europarlamencie. Mówił, że główna siedziba Parlamentu Europejskiego mieści się w Strasburgu we Francji, ale większość prac odbywa się w Brukseli gdzie są siedziby Unii Europejskiej, i tam jest ciepła woda. Natomiast zimna woda, o czym przekonała się Ursula Gertrud von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, jest w Strasburgu. -Tam w ciągu roku spotykamy się zaledwie kilka, może kilkanaście razy. Zatem niemal przez cały rok kilka budynków stoi pustych. Urzędują tylko sprzątaczki. To marnotrawstwo  pieniędzy – martwił się Marcin Sypniewski.

Parlamentarzysta mówił też o tym jak trzeba uważać, aby dobrze rozliczyć kilometrówki, i że czasami głosowanie to istny kabaret. Bowiem zanim do ucha zainteresowanego europosła nadejdzie tłumaczenie prowadzącego obrady, to czasami jest już po głosowaniu. Przewodniczący obrad praktycznie nie liczy głosów, patrzy jedynie jak głosują liderzy ugrupowań. Co ciekawe nie wszystkie głosowania są imienne. Prowadzący obrady w ekspresowym tempie nie zapisuje wyników głosowania dlatego zdarza się, że któryś z europosłów krzyknie na sali check (sprawdź). Potem zdarza się, że ogłoszony wynik nie zgadza się z policzonymi głosami. Jak się okazuje co bardziej pracowici parlamentarzyści nie mają łatwego zadania, aby zapisać się do debaty. Jeśli jednak komuś się uda to na wypowiedź ma tylko minutę.-Poruszamy poważne tematy jak np. ocieplenie klimatu, zielony ład, który ogólnie szkodzi Polsce. O tym, że Unia chce być potęgą tylko nie ma na to pieniędzy. Ale są też groteski np. rozmowy o sztucznej inteligencji, żeby była bezpłciowa, o wilkach w Austrii, i że w Niemczech nie ma Netflixa.

Takie to ważne informacje na temat pracy w PE przywiózł do Blachowni europoseł Marcin Sypniewski. 

Sami zebrani w dyskusji (w liczbie trzech osób) narzekali na drogi prąd i gaz i, że trudno emerytowi przeżyć za 1.600 zł miesięcznie. Były też pytania do gościa – co stanie się z Kanadą i Europą gdy Donald Tramp będzie już prezydentem. -Nie jestem wróżką – odpowiedział Marcin Sypniewski.

Warto dodać, że podstawowa miesięczna pensja eurodeputowanego wynosi 10.075,42 euro brutto. Po opodatkowaniu jest to 7.854 euro na rękę, co w przeliczeniu na polską walutę wynosi ponad 33 tys. zł.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.