Po dzisiejszym posiedzeniu połączonych stałych komisji Rady Miejskiej w Blachowni można dojść do wniosku, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jak mi zrelacjonował jeden z radnych (nie ukrywał poirytowania) podczas debaty nad projektem budżetu na 2025 rok, niektórzy radni zauważyli, iż w projekcie brakuje ważnych dla mieszkańców inwestycji. Głównie tych poprawiających bezpieczeństwo, które powinno być priorytetem. Pojedynczy radni pytali burmistrza z czego wynikają zwiększone nakłady na administrację (ponad 2 mln zł) promocję i kulturę. (red. czyżby burmistrz planował więcej zagranicznych wyjazdów?)
W odpowiedzi radni usłyszeli, że w gminie jest dużo do zrobienia i niestety pieniędzy na inwestycje nie będzie. Włodarz labidził jakie to są zaniedbane gminne szkoły. Cezary Osiński zachęcał radnych do odwiedzenia placówek oświatowych. Wszystkie wymagają dużych nakładów finansowych – remontów i wymiany źródeł ogrzewania – tłumaczył burmistrz. Słuchając tych słów miało się wrażenie, że Cezary Osiński jako radny zostawił blachowniańskie szkoły murowane, a teraz jako burmistrz zastał je drewniane – zaniedbane, prawie jak w noweli „Antek” Bolesława Prusa . „Szkoła wydała mu się taka prawie porządna jak ta izba w karczmie, co w niej szynkwas stoi, a ławki były w niej jedna za drugą jak w kościele. Tylko że piec pękł i drzwi się nie domykały, więc trochę ziębiło. Dzieci miały czerwone twarze i ręce trzymały w rękawach. Nauczyciel chodził w kożuchu na sobie i w baraniej czapce na głowie. A po kątach szkoły siedział biały mróz i wytrzeszczał na wszystko iskrzące ślepie”.
Komentarz
I pomyśleć, że kilka lat temu, ze względu na bezpieczeństwo dzieci, trzeba było przeprowadzić kapitalny remont przedszkola przy Żeromskiego, radny Osiński krytykował tę inwestycje. Grzyba w przedszkolu, który zagrażał bezpieczeństwu maluchom proponował popsikać jakimś preparatem i zamalować ściany. I tak to punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.Dziękować niebiosom, że wtedy burmistrz Szymańska nie posłuchała Osińskiego i nie wystraszyła się napuszczonej na nią telewizji. Dzisiaj przedszkole wygląda jak z bajki. Jak dodaje radny słowo problem z ust burmistrza na połączonych komisjach padło wiele razy. Drogi – problem, szkoły – problem, żłobek – problem, OSiR – problem, ZMK – problem, wojna u granic – problem. Niedługo mają być wykonywane audyty dla placówek podległych gminie. Co to może oznaczać dla pracowników tych instytucji – pewnie problem.