W ostatnim czasie niemal każdy z nas żył strajkiem nauczycieli. Dotyczył on także rodziców, którzy mają dzieci w wieku szkolnym. Dzisiaj chyba wszyscy z ulgą przyjęliśmy informację o zawieszeniu protestu.
Z przykrością jednak przyjmuję głosy, że rada miejska czy burmistrz nic nie zrobili, aby pochylić się nad protestującymi, aby ich wysłuchać czy poprzeć w walce o lepszą oświatę. Mimo iż protest ten od początku był sporem związkowców ze stroną rządową, burmistrz Blachowni spotkała się z przedstawicielami ZNP i Solidarności. Pedagodzy z poszczególnych szkół z Gminy byli też obecni na posiedzeniu połączonych komisji Rady Miejskiej (w tym także oświatowej). Opowiedzieli nam o nastrojach strajkujących i o konieczności walki o lepszą przyszłość polskiej edukacji, nawet za cenę niższej pensji, bo jak wiadomo za dni strajku będą mieli odtrąconą część wypłaty.
Rozumiemy intencje tego protestu oraz jak duży wysiłek, także finansowy, podjęli m.in. nasi pedagodzy. Jednak w tym proteście dostrzegamy też zaniepokojonych rodziców oraz samych uczniów, którzy nie kryli obaw, pytając co z egzaminami? Czy na pewno się odbędą. Na szczęście z dużym wysiłkiem także dyrektorów szkół udało się przeprowadzić sprawdzian.
Chciałbym nadmienić, że Gmina nie ma możliwości prawnych, by spełnić oczekiwania pedagogów. Nie może ani zapłacić za dni strajku, ani rozłożyć odtrącenia na raty. Byłoby to naruszeniem dyscypliny finansów publicznych. Podobnie jak niemożliwe jest spełnienie postulatów, w którymi nauczycieli szli do strajku. Chodzi o rozwiązania systemowe. W innym przypadku Regionalna Izba Obrachunkowa natychmiast skontrolowałaby nasz Urząd.
Chcę zapewnić, że we wszystkich działaniach jakie podejmujemy myślimy o wszystkich grupach społecznych, patrzymy szeroko na zadania i problemy, z którymi przychodzi nam się zmagać.