Jak widać zima mało skutecznie uczy służby odpowiedzialne za zimowe utrzymanie dróg.
17 grudnia w sobotę pisałem o fatalnym odśnieżaniu m.in. ul. Sportowej, ks. Kubowicza, Żeromskiego, Korczaka czy Pl. Konstytucji. Drogi tonęły w brei śniegowej.
Śnieg padał z piątku na sobotę. A pługi pojawiły się w sobotę w godzinach popołudniowych.
Dzisiaj też mamy sobotę tylko 4 lutego i mamy powtórkę, tym razem lodową.
Wczoraj spadło sporo śniegu. Potem lunęło deszczem, a nad ranem ścisnął mróz. I nie trzeba być wróżką, aby przewidzieć, że w sobotę od rana będzie ślisko.
–Drogi oblodzone,
na ryneczek strach iść bo ślisko,
a w dodatku chodniki nie posypane – mówili poddenerwowani mieszkańcy.
-Płacimy za możliwość handlowania i nikt nawet nie posypie chodników między straganami. Nie da się przejść – żali się jeden z kupców.
Gwoli sprawiedliwości – chodniki na osiedlu zaczęto posypywać, ale o godz. 12, gdy już większość ludzi z zakupami wróciła do domów.
Dzisiaj w dobie super technologii, meteorolodzy, mimo kapryśnego klimatu, na wiele godzin wcześniej potrafią przewidzieć pogodę. Firmy zajmujące się odśnieżaniem dróg wcześniej mają takie komunikaty. Skoro w nocy pada deszcz, a nad ranem będzie mróz, to dziecko wie, że następnego dnia od rana będzie ślizgawica.
Dlaczego w Blachowni drogowcy nie reagują na opady, by potem ortopedzi mieli mnie pracy? Może są w zmowie ;)?
Jak znam życie to dzisiaj drogowcy pojawią się na naszych ulicach, ale po zmierzchu, tak by wszyscy z okien mogli zobaczyć migające światła traktorów, że pracują.