HATE – POCHWAŁA NIENAWIŚCI

W ostatnim czasie bardzo dużo mówi się i pisze o tzw. hejcie. Zjawisko to, to nic innego jak anonimowe wyrażenie negatywnego poglądu, z którego osoba pisząca czerpie przyjemność. Takie wpisy są nie tylko wyrazem opinii, ale zachęta do komentowania czy wprost obrażania ludzi. Fala zła dopada polityków, bez względu na przekonania polityczne. Hejt dosięga też aktorów, piosenkarzy, a nierzadko „zagląda” też do szkół. Niektórzy ludzie dostali do ręki „zabawkę” w postaci internetu i wylewają swoje często nieuzasadnione żale. Hate (z ang. nienawidzić) nie omija nas samorządowców. Bo to raz byliśmy szkalowani, a potem komentowani za zgodą administratora strony internetowej. Niestety nadal nie ma odpowiedzialności za słowo. Niedawno wyszło na jaw, że niektórzy prezydenci miast w Polsce od młodych ludzi otrzymywali akty zgonu. Jak się potem okazało prokuratura nie widziała w tym nic złego uznając, że jest to tylko wyrażenie opinii.
A nie od dzisiaj wiadomo, że słowo może zabić. No bo jak po wpisach wytłumaczyć ludziom, że nie byłem po raz kolejny na ekskluzywnych wakacjach we Włoszech (w ogóle nie byłem na południu Europy), że nie oszukuje urzędu skarbowego jak sugerowała jedna ze stron internetowych, że nie miałem zamiaru i nie załatwiałem żonie pracy w szkole w Łojkach, że nie jestem sprawcą zmiany nazwy ulicy 16-go Stycznia na Janusza Korczaka, że nie jestem oszustem. Kłamstwa takie to jedno, a jeszcze gorsze są potem obrzydliwe komentarze. I zapewne o to chodzi właścicielowi strony internetowej.
Pamiętam gdy podczas pierwszych wyborów, burmistrza Blachowni „zmieszano wprost z błotem”. Rozpisywano się na temat jej rodziny, wyglądu, komentowano, że oszustka, która nie zna się na sprawach samorządowych. Piszący hejterzy chwytali się wszystkich metod, byle tylko wybory wygrała „właściwa” dla nich osoba. Ostatnie wybory to wyjątkowy paszkwil pt. „Artefakty”. W życiu nie czytałem większych bzdur. Jakoby Szymańska po festynach chodziła pijana czy donosiła do kurii na proboszcza i dlatego musiał on odejść z parafii na emeryturę. Wiele tych obrzydliwości było potem komentowanych. Taka fala hejtu nawet nie tłumaczy chęć przejęcia władzy.
Co niepokojące, jak pokazuje życie – złe pisanie uruchamia spiralę nienawiści, która jeśli natrafi na podatny grunt może doprowadzić do straszliwych czynów. „Pochwała” zła sieje spustoszenie i niszczy wszystkich.
Napisze raz jeszcze – słowo może zabić. Dlatego, nie bardzo wierząc w nawrócenie hejterów, mogę jedynie zaapelować do czytających, aby właściwie i ze zrozumieniem przyjmowali takie informacje, które najczęściej mają zniszczyć drugiego człowieka.

Marek Kułakowski